Strona:PL Alighieri Boska komedja 406.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A Mistrz odpowie: „Poznał jak jest zgubną
Największa jego skaza: więc nie dziwo,
Że za nią gromi, byście mniej płakali.[1]
Ponieważ ktemu żądze swe skłaniacie,
Co dzielić trzeba pomiędzy wspólniki,
Zazdrość w was miechem rozdyma westchnienia;
Lecz gdyby miłość dla najwyższej sfery
Tam, w górę, wasze kierowały chęci,
Pierś wasza próżną byłaby obawy:
Bo tam, im więcej naszem się co zowie,
Tem więcej każdy dobro to posiada,
I większa miłość pała w tej dziedzinie.[2]
Zaspokojenia więcej teraz łaknę —
Odrzekłem na to — niż gdybym był milczał,
I więcej teraz w duszy mej zwątpienia:
Jak to być może, by skarb rozdzielony
Pomiędzy wielu wzbogacał ich więcej,
Niźli niewielu, gdyby go posiedli?
A Mistrz mój na to: „Że twój umysł zawsze
Do dóbr jedynie ziemskich jest przykuty,
Ze światła prawdy zbierasz ciemność samą.
Niewysłowione, nieskończone dobro,
Co jest nad nami, bieży ku miłości,
Jak płomień słońca ku jasnemu ciału.
W miarę zapału jaki napotyka,
Zwykło się ono udzielać, a przeto
O ile miłość wytęża się sama,
O tyle nad nią rośnie ów skarb wieczny;

  1. Wirgiljusz mówi, że Gwido del Duca doznał na sobie, ile jest zgubną zawiść, która się rodzi z przywiązania do rzeczy tego świata; więc upomina ludzi, aby się jej strzegli i tem oszczędzili sobie płaczu i męczarni, kiedy przyjdzie czas pokuty.
  2. Wirgiljusz przekłada Dantemu, że dobro ziemskie, skoro je musimy dzielić z innymi, rodzi w nas zawiść; — przeciwnie dobro niebieskie, im większej liczbie dusz się udziela tem większą miłość rodzi między wspólnikami jego.