Strona:PL Alighieri Boska komedja 322.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tam zasię w drugą, — jeśli dosyć jasno
Rzecz tę rozumem swoim objąć zdołasz.“
Mistrzu mój, rzekłem, iście nigdym jeszcze
Nie widział jasno, jak dziś rozpoznaję
Rzecz, w której umysł mój zdał się za słaby.
Owo półkole niebieskiego ruchu,
Co się równikiem zwie w pewnej nauce
I zawsze między słońcem jest a zimą,
Tu — dla przyczyny, którąś mi objawił
Skłania się więcej na północ, tam za się
Żydzi je widzą w stronie letnich skwarów.
Lecz, jeśli łaska, radbym się dowiedział,
Czy nam daleka droga; bo ta góra
Wyżej się wznosi, niż me oczy mogą.
A on mi na to: „Jest to góra taka,
Że zawsze zrazu ciężka, lecz im wyżej
Wstępujesz na nią, tem mniej cię utrudza
A więc gdy tobie zda się tyle łatwą,
Że, wchodząc na nią, będziesz iść tak lekko,
Jak gdybyś łodzią płynął z prądem wody; —
Naonczas będziesz u tej ścieżki kresu:[1]
Tam wypoczynek po trudach cię czeka.
Więcej nie powiem, a com rzekł, to prawda.“ —

W chwili gdy Mistrz mój dokończył swej mowy,
Głos jakiś blizki zabrzmiał: „Może nawet
Zmuszonym będziesz usiąść przedtem jeszcze.“
Na dźwięk ten obaśmy się obrócili,

  1. Myśl tej pięknej allegorji, łatwo odgadnie czytelnik.