Strona:PL Alighieri Boska komedja 314.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Powiedzcie, gdzie jest pochyłość, po której
Wstąpim na górę, bo kto doświadczeńszy,
Temu dotkliwiej strata czasu boli.“
Jako owieczki wychodzą z zagrody
Po jednej, po dwie, po trzy, — inne zasię
Lękliwe stoją, pysk utkwiwszy w ziemię,
A potem wszystkie niewiedząc dla czego,
Robią jak pierwsza, a gdy się ta wstrzyma,
Reszta na grzbiet jej zwaliwszy się staje; —
Tak, stanowiący czoło szczęsnej trzódy,
Skromni w swych ruchach, wstydliwi na licu,
Widziałem, jako ku nam się pomknęli.
Gdy przodkujący ujrzeli, że światło
Po mej prawicy łamało się cieniem,
Który ode mnie na skał padał ściany,
Stanęli i wstecz cofnęli się nieco;
A wszyscy inni, którzy szli za nimi,
Nie wiedząc czemu, zrobili toż samo.
„Wyznaję, choć mnie o to nie pytacie,
Że ludzkie ciało widzicie; dla tego
Słoneczne światło po ziemi się łamie.
Niech was to wcale nie dziwi: lecz wiedzcie,
Że nic bez Woli, która z nieba idzie,
Szuka on jakby wdarł się na tę ścianę.“
Tak mówił Mistrz mój, a te dusze zacne,
Znak nam podając odwrócone dłonią,
„Wracajcie, rzekły i idźcie przed nami.“
W tem jedna do mnie: „Ktokolwiek ty jesteś,