Strona:PL Alighieri Boska komedja 093.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ciskając strzały w potępieńców dusze,
Które się ze krwi wynurzyć poważą
Więcej, niż na to pozwala ich wina.“ —
Gdy się zbliżamy ku potworom chyżym,
Chiron wziął strzałę i drzewcem odgarnął
Kosmatą brodę na tył poza szczęki,
A gdy się gęba szeroka rozwarła,
Rzecze do swoich: „Czyście uważali,
Że stopy tego, który ztyłu idzie,
Zruszają wszystko, czego tylko dotkną?
Tak czynić stopy umarłych nie zwykły.“
A Wódz mój dobry, co mu stał u piersi,
Właśnie, gdzie obie łączą się natury,[1]
Odpowie na to: „Zaiste on żywy:
A chociaż sam mu pokazywać muszę
Tę otchłań mroczną, przecież nie zabawa
Wiedzie go tutaj, lecz konieczność twarda,
Ten obowiązek dla mnie tak nie zwykły,
Włożyła na mnie ta, która na chwilę
Śpiewać przestała w niebie Alleluja.[2]
Nie jest on zbójcą, i jam nie duch ciemny; —
W imię więc mocy, która kroki moje
Prowadzi tutaj przez bezdroża dzikie,
Daj nam jednego ze swoich dla straży, —
Ten niech nam wskaże gdzie jest bród tej rzeki
I niechaj jego przeniesie na grzbiecie,
Bo nie jest duchem, co w powietrzu chodzi.“
Chiron ku prawej zwracając się stronie,

  1. To jest: gdzie się łączą natury końska i ludzka (Obacz prz. 10).
  2. Beatricze, która na chwilę zstąpiła z niebios, aby polecić Wirgiliuszowi kochanka swego (Obacz Pieśń II).