Strona:PL Aleksander Fredro-Komedye t.1 060.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Lisiewicza pod nieba wynoszą kobiéty,
Wszędzie proszon, bo pięknie rzecz tę opowiada,
In gratiam iednéj kłótni, sześć obiadów z-iada.
Trąba często fałszywa każdego zdarzenia,
Natręt wielki, tchórz większy, sługa, gdzie pieczenia,
I gdzie lepiéy zapłacą intrygant do wzięcia:
Oto Lisiewicz. Iestże przyiacielem Xięcia?
XIĄŻĘ.
Ale na cóż Maiorze...
LISIEWICZ.
(trochę śmieléy)

Tak na co...

XIĄŻĘ.

Ta mowa.

LISIEWICZ.
(śmieléy)
Ta mowa.
XIĄŻĘ.

Wiém o wszystkiém, więc stracone słowa.

LISIEWICZ.
(co raz głośniéy)
Tak Xiążę Pan wié wszystko...
(zuchwale)

A prawo stanowić...

MAIOR.
(tupa nogą i postępuie ku Lisiewiczowi)
I atak chcę! tam do licha!