Strona:PL Aleksander Fredro-Komedye t.1 041.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Różnie o tém mówiono...różne były wnioski...
Ale na to potrzeba spoglądać przez szpary...
Kogóż ludzkie ięzyki, kogóż te poczwary...
XIĄŻĘ.
Tak, tak, tak...i cóż daléy?
LISIEWICZ.

W możnieyszym iuż stanie

Przedsięwziął różnych rzeczy woysku dostarczanie,
I iak to zwykle bywa, gdy szczęście posłuży,
Dwóynasób ieszcze zwiększył maiątek dość duży,
I choć on niby głupi, iak na mękach plecie,
Był niczém, iest bogatym, będzie znaczył w świecie.
Osobę zaś....
XIĄŻĘ.

Tę pozwól niechay ia odgadnę,

Na pamięć opisanie, czy téż dam dokładne:
Geldhab, iak wszyskie iemu podobne istoty,
Których wyrwał z pomiotu zysk, ale nie cnoty,
Których los zbyt rozumnie umieścił na dole,
A ślepe szczęście wzniosło na przewrotném kole,
Iest próżnym i nadętym, brudnym sknérą w domu,
Podły i chciwy w sprawie, uczynny nikomu;
Lecz niechay świat nań patrzy, gotów dla pozoru
Zostać chwilę wspaniałym i mężem honoru.
Iego ukłon, krok, uśmiéch, wszystko wymierzone;
W drobnostkach uraźliwy, bo kto w iego stronę
Niedość się skłoni, spoyrzy, zniży kapelusza,
Iuż mu chybia, i godność na wieki obrusza.