Strona:PL Aleksander Fredro-Komedye t.1 033.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
XIĄŻĘ.
Ha! tém gorzéy dla niego!
LISIEWICZ.

Ona go kochała.

XIĄŻĘ.
Cóż z tąd, powtarzam ieszcze?...
LISIEWICZ.

I słowo mu dała;

Ma zatém prawo...
XIĄŻĘ.

Ależ tak śmiésznym niebędzie,

Stanąć iak współzalotnik w iednym ze mną rzędzie?
LISIEWICZ.
Wielkaby śmiałość była, temu nikt niesprzeczy,
Lecz miłość...zaręczenie...a podobne rzeczy...
XIĄŻĘ.
Miał co miał, zaręczony czy niezaręczony,
Niech sobie Pan Lubomir innéy szuka żony.
LISIEWICZ.
Zapewne. Iednak ieżli powiedzieć się godzi,
W każdym razie ostrożność nic nam niezaszkodzi;
Zwłaszcza, że bardzo łatwo Xięciu Panu będzie,
Maiąc w swoiém znaczeniu tyle związków wszędzie,
Wyrobić nayśpiesznieysze rozkazu wydanie,
By Lubomir od półku iechać niebył w stanie.
Tak go więc zatrzymując, iak długo wypadnie,
My tu nasze zamiary ukończymy snadnie.