Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
(na stoliku stoiącym na przodzie, rozkłada książkę i wraca kilka razy przypatrując się i poprawiając; kładzie złotą tabakierkę i chustkę)
Tak... i to zostawię.
(odchodzi)
SCENA DRUGA.
XIĄŻĘ, LISIEWICZ, KONTO.
(Xiążę we drzwiach się zatrzymuie, iakby słuchał lokaia, który go anonsował; potem obraca się w tył i woła na Konta)
XIĄZĘ.
- Panie Konto! chodź więc, chodź!
(na stronie)
Nieznośne stworzenie.
(do Konta)
- Jakież cię za mną pędzi tak nagłe zdarzenie?
KONTO.
(z głębokim ukłonem)
- Ach Iaśnie Oświécony...
XIĄŻĘ.
(wpadając w mowę)
Prędzéy.
KONTO.
Mości Xiążę...
- Mimo wdzięczności...
XIĄŻĘ
Prędzéy.
KONTO.
Która serce wiąże,
- Do naylepszego...