Strona:PL Adolf Abrahamowicz-Po burzy 19.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rozalia. (zbliżając się do Kanikuły) Jeżeli Zosia pójdzie za Dyonizego, zmażę cały legat. Ani grosza... rozumiesz?
Kanikuła. (patrząc na obydwie) A... tego już zawiele. Dla głupich pieniędzy mają rzucać moją córką jak piłką? Dosyć już tego!

SCENA XI.
Ciż — Wacław — Zofia. (wchodzą)

Gertruda. (półgłosem) Panie Wacławie! cóż to? z moją córką na balkonie?
Zofia. Spostrzegłam wchodzącego pana Wacława i sama prosiłam go o chwilkę rozmowy.
Gertruda. Proszę do mnie panno Zofio! (po cichu) Zabaw notarjusza...
Kanikuła. (z determinacją) Moi państwo! Są w życiu chwile, że nie tylko matka jako matka, ale ojciec jako ojciec — nie może mówić bez rozrzewnienia!!!
Gertruda. O czem ty chcesz mówić?
Kanikuła. Dziś skończyłem lat 50. Dziś są moje urodziny — należy mi się, żebym choć raz w pię dziesiąt[1] lat, jako mąż i jako ojciec — energicznie i stanowczo postąpił. Moje siostry na których sądzie w wyborze zięcia polegać chciałem, tak nie mogą się zdecydować, iż nazwaćby to można sądem ostatecznym!...
Rozalia i Eufrozyna. Oho!...
Kanikuła. Krótko mówiąc... Panie Wacławie chciałeś dziś nas prosić o rękę Zosi.
Wacław. Tak! chciałem prosić.
Kanikuła. O stronniczość nikt mnie nie posądzi — pan Wacław jest... konkurentem...
Gertruda. (do Kanikuły półgłosem) Co czynisz?
Kanikuła. (nie zważając) Jest konkurentem, którego kocha moja Zosia, a ja jako ojciec pozwalam.
Wszyscy. Co? co? co?
Rumbaliński. (z ironją) Pan Wacław wczoraj dostał sukcesyę; i ta sukcesya... zdaje się...
Kanikuła. O sukcesyi nic nie wiedziałem; nie jestem notarjuszem, żebym wiedział zaraz o każdej sukcesyi.
Gertruda. (n. s.) Sukcesya!... (gł) Panie Wacławie — sprzeciwiałam się pańskiemu ożenieniu z moja[2] córką, ponieważ lękałam się o jej przyszłość; ale teraz jako matka kochająca...
Rumbaliński. (n. s.) Matka kochająca sukcesyę!...
Gertruda. Zezwalam!
Rozalia. A o nas, brat zapomniał?
Eufrozyna. I już nie reflektujesz?
Kanikuła. Na nowe sukcysye... Broń Boże! Pobłogosławicie, a ja się postaram, ażeby dzieci były szczęśliwe. (do Rozalji po cichu) Wpadłaś w oczko Dyonizemu!
Rozalia. (p. g.) Czy być może? Jak brat szlachetny jesteś.
Kanikuła. (do Eufrozyny po cichu) Notarjusz chciałby z tobą wyjechać do Lwowa, pytał mię o twój posag.
Eufrozyna. (p g.) To dla Zosi!
Kanikuła. (p. g) Serce dla Zosi, posag dla Notarjusza!
Eufrozyna. (n. s.) O! przeczucie nie omyliło mnie. Będę we Lwowie. Zobaczę Kisielkę! Wysoki Zamek! Wały!
Józef. (wchodzi) Proszę państwa, objad wystygnie!

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – pięćdziesiąt.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – moją.