świadczyć? Przecież mamy tylko jedną córkę.
Kanikuła. Moja droga! a ja go posądzałem.... (n. s.) Ha! ha! a niechże mnie....
Gertruda. O cóż go posądzałeś?
Kanikuła. Nic — nic — (całuje ją) Ha.... ha.... ha!....
Gertruda. Jak widzę, jesteś zadowolonym i zgadzasz się na notarjusza, któremu z mej strony przyrzekłam....
Kanikuła (przerywa). Na notarjusza nigdy się nie zgodzę! (całuje ją).
Gertruda. Za cóż mnie całujesz?
Kanikuła. Dziś moje urodziny, jestem rozczulony... Że i Wacław także się oświadczył, dobrze słyszałem.
Zofia. Tak jest proszę papy! (całuje go).
Kanikuła. I wszyscy trzej oświadczyli się po burzy... słyszałem że ludzie wieszają się w czasie burzy, ale żeby się żenili tego jeszcze nie było.
Gertruda. Jak uważam, chcesz popierać Dyonizego.
Kanikuła. Tak jest! jako ojciec mógłbym postąpić sobie despotycznie, absolutnie, ale dziś moje urodziny... przemawiam przeto do was nie jako ojciec, ale jako człowiek... jako przyjaciel.. za Dyonizym. Muszę mu oddać tę sprawiedliwość, że wyświadczał mnie i wam różne grzeczności, a czynił to w tym celu, ażeby pozyskać rękę Zosi i nasze zezwolenie, dlatego ja za nim zawsze przemawiać będę.
Gertruda. Wierzaj mi Zosiu, słuchaj matki, notarjusz to ideał męża! Co za odwaga w tym człowieku, jaka energia!
Zofia. Proszę rodziców, ja za żadnego z nich nie pójdę.
Gertruda. Więc za kogóż?
Zofia. Za Wacława.
Gertruda. Koncepspraktykanta?
Kanikuła. Bezpłatnego??...
Gertruda. Ależ Zosiu, to być nie może.
Zofia. Moja mamo nie gniewaj się na mnie, ale...
Gertruda. Żeby przynajmniej miał jaki mająteczek.
Kanikuła. Ale to panie goły jak turecki święty.
Zofia. Kiedy ja jego kocham.
Gertruda. Tak ci się zdaje!
Zofia. Z pewnością.
Gertruda. Taka miłość prędko przemija.
Zofia. O nie! nigdy mateczko!
Kanikuła. No, skoro ona go kocha, należałoby może zastanowić się?...
Gertruda. Ej! ty się na tem nie rozumiesz.. Mnie moja znajoma hrabina powiedziała: Niech pani w wyborze zięcia na kochanie nie zważa! Byle był szacunek, miłość znajdzie się po ślubie.
Kanikuła. Ktoby temu wierzył co tam jakaś hrabina powie...
Gertruda (z gniewem). Ależ to powiedziała moja znajoma, hrabina, wykształcona i mądra kobieta!
Zofia. Dyonizy i notarjusz, to stare graty!
Gertruda. Z gratami cicho!
Zofia. Jak się Wacław ze mną nie ożeni, to oboje pomrzemy. (zaczyna płakać).
Gertruda. On jeżeli chce niech umiera, tobie nie pozwalam.
Strona:PL Adolf Abrahamowicz-Po burzy 11.jpeg
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.