Strona:PL Adolf Abrahamowicz-Po burzy 05.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

PO BURZY

FRASZKA W JEDNYM AKCIE
PRZEZ
Adolfa Abrahamowicza.




OSOBY:

KANIKUŁA........ P. Zboiński.
GERTRUDA, jego żona..... Pna Cichocka.
ZOFJA, ich córka...... Pni Kwiecińska.
EUFROZYNA siostry Kanikuły... Pni German.
ROZALJA Pni Gostyńska.
DYONIZY........ P. Fiszer.
RUMBALIŃSKI, notarjusz..... P. Zamojski.
WACŁAW, praktykant konceptowy... P. Bystrzyński.
JÓZEF, służący....... P. Mazowiecki.

Rzecz dzieje się w małem miasteczku.


(Salonik, skromnie umeblowany).


SCENA I.

(Wchodzi Kanikuła, z czerwonym parasolem, przemokły, za nim Dyonizy).

Kanikuła. Józefie! Józefie! Do kroćset! Józefie! (szamocze parasolem tak, że obryzguje Dyonizego)
Józef. (wpada) Co się stało?
Kanikuła. Nie widzisz cymbale? cały przemokłem! podaj szlafrok i gorącą herbatę.
Józef. (wychodząc) I po co to byłemu kupcowi udawać oficera od ułanów?
Kanikuła. Nie mam słów dla wyrażenia panu mojej wdzięczności.
Dyonizy. To było moim obowiązkiem. (obciera oczy od wody i błota)
Kanikuła. Co? pan płaczesz?
Dyonizy. Nie.... ale jestem....
Kanikuła. Wzruszonym? I ja także. Wyobraź pan sobie co to za szalony pomysł; moje siostry, dwie stare panny, przysłały mi dziś, w dzień moich urodzin, konia wierzchowego... taki pomysł mogą mieć jedynie stare panny.
Dyonizy. Wybacz! Panie te nie są tak stare... bardzo zresztą przyjemne, słodycz serca, łagodność charakteru..
Kanikuła. To wszystko być może w łaskawych oczach pana, ale ja tego nie widzę. Lecz wracam do mojego opowiadania. Oprócz tego konia, kuzynka moja przysłała mi ten stary czerwony parasol; ma to być grat familijny mego pradziada... i wyobraź pan sobie, mnie byłemu kupcowi, mieszczaninowi, zachciało