Strona:PL Adam Mickiewicz-Pan Tadeusz 257.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wiesz jak zamku nie cierpię; odtąd moja noga
Tam nie postanie. Znowu kłótnia! kara Boga!
Jakże tam było? powiedz; trzeba tę rzecz zatrzeć,
Już mię znudziło wreszcie na tyle głupstw patrzéć,
Ważniejsze ja mam sprawy niż godzić pieniaczy,
Ale jeszcze raz zgodzę — Zgodzić? Cóż to znaczy!
A idźże mi Waść wreszcie s tą zgodą do licha!
Przerwał Sędzia tupnąwszy nogą, patrzcie mnicha!
Że go przyjmuję grzecznie, chce mnie za nos wodzić.
Wiedź Wasze że Soplice nie zwykli się godzić;
Gdy pozwą, muszą wygrać: nieraz w ich imieniu
Trwał process aż wygrali w szóstém pokoleniu.
Dosyć zrobiłem głupstwa s porady Waszeci
Zwołując podkomorskie sądy po raz trzeci.
Od dzisiaj niéma zgody, niema, niema, niema.
(I krzycząc chodził, tupał nogami obiema,)
Prócz tego za wczorajszy niegrzeczny uczynek
Musi mnie deprekować, albo pojedynek! —
— Ale Sędzio, cóż będzie jak się Jacek dowie?
Wszak on umrze z rospaczy! Czyliż Soplicowie
Nie narobili jeszcze w tym zamku dość złego!
Bracie! wspominać nie chcę wypadku strasznego.