Strona:Nowelle (Halévy) 30.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

od strzelców. Wyjechałam na wieś, żeby użyć spokoju, a tu mi żołnierze napastują dom. Wczoraj był pułkownik, dziś znowu kapitan! Jutro zbierze się cały pułk! Czegóż on chce, ten kapitan?... — Powiada, że się przyszedł rozmówić względem konia... — Przeczytaj-no tę kartę, Joasiu... Co ci jest? Jakaś czerwona!... Krew uderzyła ci do głowy?... — Nie, mamo... — Przeczytajże... — Biorę kartę i czytam: „Hrabia Roger de Léonelle, kapitan 21-go pułku strzelców. — Hrabia! On jest hrabią! Tego tylko brakowało! — Léonelle! woła Jerzy, — ależ to ten oficer, co ma konia dla Joasi. — Prawda.. powiada mama — pułkownik wymienił wczoraj to nazwisko... a tu ojca niema w domu.. Trudno, trzeba przyjąć tego pana... Poproś go, Piotrze... Tylko ty, Joasiu, rozmów się z nim, bo jak widzisz, wcale się nie znam na rzeczach tyczących się koni....
— Otwierają się drzwi... To był on!... Wchodzi, kłania się, a mama po jakimś frazesie dosyć uprzejmym, który jednak mógł być jeszcze grzeczniejszym, powiada do mnie: — Joasiu, to idzie o konia dla ciebie... porozumiejże się z tym panem... Cały ciężar rozmowy spadł na mnie! On był zachwycający... taki taktowny, grzeczny, naturalny... a ja wyglądałam jak idyotka... czułam, że jestem skołowaciała, nieprzytomna, odurzona... Sprobuję przypomnieć sobie szczegóły tej rozmowy, która musiała mu dać niekorzystne o mnie wyobrażenie... Siedzieliśmy o dwa kroki od siebie... ja na szczęście, byłam odwrócona od światła. — „Pułkownik wspominał mi dziś rano, że pani potrzebuje konia...” — „Istotnie, papa chce mię obdarzyć koniem na urodziny...