Strona:Nowelle (Halévy) 23.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wca... Nie zapomniałem o tobie... patrz, o tu.. czy ją też zobaczę... tę maleńką blondynkę z tarasu?
— A tu, mój 4-ty czerwca: Już wiem, jak się nazywa. Był dziś u nas pułkownik na obiedzie... przyszedł o 7-mej... Zaraz spojrzałam na jego mundur... Widzę cyfrę 21... To jego pułkownik!
— Podczas obiadu, rozmowa była nieznacząca; ale później, gdym podawała kawę, papa rzekł: Pułkowniku, może będziesz mógł oddać mi przysługę? Chciałbym nabyć konia dla tej oto panienki.. Jeśli wiesz o dobrym, łagodnym... — Nie potrzeba zbyt łagodnego, pułkowniku, odzywam się, ja dobrze jeżdżę konno (i to prawda, bardzo dobrze jeżdżę)... — Poszukam, rozpytam się... odpowiedział pułkownik. Ach jeden z moich oficerów ma konia, który byłby dla pani w sam raz. Jeździłem na nim parę dni temu... doskonały. — Gdyby mi go chciał odstąpić za dobrem wynagrodzeniem... odezwał się papa... — O, temu oficerowi nie będzie wcale chodziło o pieniądze; on jest bogaty, bardzo bogaty... To kapitan, pan de Léonelle... — Kapitan i bardzo bogaty?... zawołał Jerzy. — Może to ten oficer, któregośmy widzieli w tych dniach jadącego angielskim wózkiem z karym kucem?.. — To ten sam... — O, my go dobrze znamy, oboje z siostrą... Spotkaliśmy go kilka razy...
— Czuję, że mi twarz pała, zupełnie pała... Pułkownik patrzy na mnie... Muszę być karmazynowa... on to spostrzeże... Odchodzi o 10-tej i żegnając się zemną, powiada: Rozmówię się jutro z panem de Léonelle, ale wątpię, czy co wskóram, bo on uwiel-