Strona:Na Kosowem Polu 015.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szy Miłosza Obylicia. Miłosz zdrajcą narodu!? Tylko jakiś jadowity gad mógł wypluć z cuchnącéj paszczy takie oskarżenie! Tajni stróże mojego dworu wytropią tego zbrodniarza!
— Daremnie by się wysilali, — rzekł Twartko. — Na pierwszą wieść o zdradzieckich zamiarach Obylicia, rozesłałem moich strażników po mieście, ale żaden nie dotarł do źródła oszczerstwa. Każdy z badanych plotkarzów powoływał się na drugiego, drugi na trzeciego i tak daléj wkoło. Nikt nie umiał wskazać twórcy téj wieści. Zręcznym musi być lis, który kopie dołki pod Obyliciem. Moglibyśmy nie zważać na jego krecią robotę, gdyby ta robota nie była wpłynęła na usposobienie wojska. Zauważyłem jednak, że ludzie Brankowicia spoglądają zezem na drużyny Obylicia i odwrotnie. A nam potrzeba zgody.
To samo, co mówił Twartko, powtórzył Balża albański. I on słyszał o zdradzie Obylicia.
Król Łazarz osunął się ciężko na krzesło. Oparłszy głowę na dłoni, szeptał głosem cichym, jakby rozmawiał z sobą:
— Ludzie Brankowicia spoglądają zezem na drużyny Obylicia i odwrotnie! Wynika z tego, że źródła ohydnéj wieści trzeba szukać w obozie jednego z nich. Ale którego? Nieszczęsnym ja rodzic!.. Jad zawiści zatruł serca moich córek, a zawiść ich przechodzi na mężów. Wiem