Strona:Modre wody str 2-3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W którem nie trzeba było by się trwoźyć
Wiecznie krążącej po nad głową burzy,
Do snu wiecznego tu swą głowę złożyć
Pod dzikim krzakiem zapłonionej róży,
Zdala od fałszu i od ludzkich krzyków,
Żegnany płaczem szczerym białej brzozy
I chorałami tęsknymi słowików,
Zdala od szyderstw, świata — i od prozy,
Która umiera, to się znowu budzi
I już nie ludźmi czyni wszystkich ludzi!…



VII.

Ale nie wiecznym przecież sen jest złoty
Ach taka smutna dola jest człowieka,
Pełen goryczy bólu i tęsknoty
Mój duch się w szatę prozy przyobleka,
Wstępuje znowu między ludzkie tłumy,
Cudowne źródło w moim śnie ucieka —
Żegnam go cichem, stłumionem westchnieniem,
Całą potęgą duchowej zadumy,
O, jakbym pragnął być rozwiewnym cieniem,
Popłynąć znowu nad ten brzeg uroczy
Kędy Pilica srebrne fale toczy,
Gdzie wpośród olszyn modre źródła biją.
Gdzie inne serca!…, inni ludzie żyją!

Zygmunt Różycki.