Strona:Mieczysław Sterling - Fra Angelico i jego epoka.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

spędzał w Foligno, poznał w okolicach Umbrji pierwszych pieściwych mistrzów umbryjskich, a pośród ołtarzy kościelnych niejedno dzieło sieneńskich malarzy.
I dzieła te zostawiły na całej sztuce jego ślad niezapomniany — były szkołą jego młodej twórczości.
W księgach, najbardziej wonczas po klasztorach czytanych w „Złotej legendzie“ Jacopa de Voragine, w Medytacjach Pseudo Bonaventury, w pieśniach Jacopona da Todi czy pismach Giovanniego Dominici, odrzucał tragizm, który był najbardziej twórczym elementem dla sztuki z przedświtu, a szukał tych fragmentów, gdzie prostota niemal wiejska i zachwyt radosny mogły nakarmić i ukształtować jego twórczość.
Myli się Supino, gdy sądzi, że w twórczości jego była nuta czołgającej się tęsknoty Beaty z Foligno: „Boże, co czynię, poto jeno czynię, aby Ciebie odnaleźć. Uczyń miłosierdzie Twoje, abym Cię odnalazła“. Nie. Podobnych załamań rąk nie znał Angelico. Boga nie kochał tragicznie. Ponad wszelki ból bliższą mu była radość. Cala jego młoda twórczość była jak ów okrzyk franciszkańskiego poety „O radości serca, która czynisz, że śpiewam radośnie. O radości, słodka uciecho“.
I dla artysty, którego obrazy, niby łąki pod jasnem niebem, pełne są kwiatów, miłości i Boga, „Kwiatki“ św. Franciszka były, niby kochająca dłoń ogrodnika. Pieśń do słońca była usankcjonowaniem przyrodzonego umiłowania natury w malarzu.
Pośród innych pisarzy najbliższym mu był chyba w pierwszych latach życia klasztornego ów „Giullare di Dio“ (kuglarz Boga) przez lud przezwany Jacoponem. Jego pieśni liryczne, jakgdyby powstawały z serca aż bolesnego od naporu bezmiernej, nieogarniętej miłości, są ubóstwieniem nietylko uczucia, w którym już pojęcie Boga zaciera się, lecz samego słowa, dźwięku, „amor“, którym się przepełnia, upaja:
Amor, che ami tanto ch’io non so dirlo quando del como esmesurato!
Jego djalogi są piękne tą prostą ludzką tkliwością, jaka