głosem ponurym, — pozbawia mnie połowy majątku po moim mężu!...
— Pozbawia panią całego tego majątku, bo nie ma w nim żadnej zgoła wzmianki o pani!...
— W takim razie, — wykrzyknęła Joanna, nie uznaję tego testamentu, a raczej uznaję go za bezwarunkowo fałszywy...
— Masz pani najzupełniejsze ku a prawo, ale kogo pani oskarżasz o to?...
— Istotę ludzką, kimkolwiek ona jest, istotę, której ten jakiś testament drugi, korzyść przynosi.
— Podobnego oskarżenia nie przyjmie żaden trybunał.
— Dla czego?...
— Dla tego, że margrabia Castella, całą swoję pozostałość przeznaczył na różne cele dobroczynne!...
Od dawna już Joanna w całem tem położeniu, poznała mszczącą się rękę Raymonda, ale teraz dopiero odgadła, iż Prometeusz paryzki zrobił użytek z prawdziwego testamentu margrabiego Castella.
— Panie prokuratorze — rzekła — czy mogę zobaczyć ów wydziedziczający mnie dokument?...
— Dla czegóżby nie!... nie mam prawa odmawiać pani tego.
Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No37 part5.png
Wygląd
Ta strona została skorygowana.