Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No30 part2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Po chwili odjęła ręce.
Twarz jej była jeszcze zarumienioną, oczy ciskały błyskawice z pod na dół spuszczonych powiek.
Raymond znalazł ją tak piękną, iż nie mógł oczu od niej oderwać.
Chciał coś mówić, ale stracił pewność siebie.
Joanna pierwsza przerwała milczenie.
— Będziesz pan mną pogardzał, jeżeli zostanę twoją dla tego tylko, aby okupić ten nieszczęśliwy testament.
— Pogardzać panią?... — wykrzyknął Promoteusz paryzki. — O!... Joanno, co też pani mówisz!... Czyż się pogardza tą, którą się kocha?...
Młoda kobieta bywała często na przedstawieniach melodramatów i sięgnęła po jaką stosowną odpowiedź.
— Muszę się — rzekła — zgodzić ze swojem przeznaczeniem!... O! Raymondzie, Raymondzie, dziwnym jesteś człowiekiem!... oprzeć się twojej dyabelskiej sile nie sposób.
Raymond zapomniał o poważnej swojej roli, o swoich złotych okularach i białym krawacie. Padł na kolana przed margrabiną, chwycił jej rączki i okrywał pocałunkami, wymawiając czułe bez żadnego związku wyrazy.