Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No29 part12.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

go bezpieczeństwa, ale daleko jest ważniejszym dla mojego szczęścia.
— Mówisz pan zagadkowo panie baronie.
— Chciałbym, ażebyś pani sama myśl moję odgadła...
— Na to nie licz pan wcale... — odpowiedziała ze śmiechem Joanna — umysł mam strasznie tępy i rozumiem to tylko, co mi jest powiedziane całkiem jasno.
— Ponieważ pani zmusza mnie do tego — zaczął Raymond z pewnem wahaniem — wytłomaczę się jak będę mógł najlepiej.
— Proszę oto bardzo... — Kolacya skończona, za chwilę porozumiemy się zupełnie, a że już bardzo późno, radabym powrócić do siebie...
Prometeusz paryzki zaczął się śmiać, więc Joanna spojrzała ździwiona.
— Wyprowadziłaś mnie pani z ogromnego kłopotu!... — Sam nie wiedziałem jak zacząć...
— Znowu pana nie rozumiem... — szepnęła Joanna.