Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No26 part10.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ustannie mruczał mi nad głową, to doprawdy zrucę cię z drzewa. Skręcisz kark i będziesz miał...
— Nie ma potrzeby wprowadzać obietnicy tej w wykonanie... odparł żywo Larifla... — milczę odtąd jak lin...
Pozostawmy hrabiego i bandytę pomiędzy zielonemi liśćmi lipy i przejdźmy znowu do salonu, gdzie jest Raymond z Joanną.
Mniemany baron de Saint-Erme służył młodej kobiecie z nadzwyczajną galanteryą, podsuwał jej najdelikatniejsze potrawy, nalewał najstarsze wina z najsławniejszemi markami i w dodatku zabawiał bardzo dowcipnie prowadzoną rozmową.
Prosząc Joanny żeby piła, sam nie oszczędzał się także wcale — co chwila wychylał jej zdrowie i to do ostatniej zawsze kropelki.
Nie zapomnijmy dodać, że libacya nie wywierała żadnego złego nań skutku, że fizyonomię miał zupełnie spokojną, że był ciągle z najgłębszem dla margrabiny uszanowaniem i wyrażał się z łatwością, — że słowem, w całej jego osobie nie widać było wcale by przebrał miarkę za bardzo.
Tylko uważny obserwator mógł zauważyć, iż powieki naczelnika wydziału stawały się coraz czerwieńsze, iż oczy