Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No19 part12.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zapadłemi policzkami i długiemi płowemi włosami, spacerował w blizkości teatrów aż dotąd, dopóki nie natrafił na jaką twarz sentymentalnie naiwną.
Szedł wtedy wprost do owej osoby a skłoniwszy się pokornie, szeptał głosem drżącym, przerywanym:
— Szanowny panie, w imię prześlicznej duszy, która się w pańskich oczach maluje, ulituj się nad nieszczęśliwym młodzieńcem... umieram z miłości... pańska szczodrobliwość może mnie ocalić od przedwczesnej śmierci,
Dziwna ta zaczepka zaciekawiała naturalnie niejednego.
— Panie!... — prawił dalej młodzieniec, — wiem co pan myśli... Myśli pan oto sobie, że ten dryblas to waryat widocznie... A ja daję panu słowo honoru... że mam zmysły jak najlepsze... tylko serce rozdarte!...
„Tak czcigodny panie, jestem istotnie zakochany i to zakochany do szaleństwa...
„Przepraszam za moję śmiałość, ale pan człowiek tak zacny, tak wspaniałomyślny, możesz mi dużo uczynić dobrego.