Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No281 part10.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mur, zrozumiał rzeczywistość okrutną.
W pierwszej chwili, pomieszało mu się zupełnie w głowie — ogarnął go przestrach szalony i zaczął wołać z całej siły:
— Ratunku! ratunku!... Blanka nie żyje!... ratunku!...
Drzwi sąsiedniego pokoju roztwarły się w tej chwili, i stara margrabina, blada a groźna ukazała się w pokoju.
Nie patrząc wcale na Gastona, podeszła prosto do łóżka, dotknęła się ciała Blanki i przyłożyła rękę swą do jej serca.
Przekopawszy się, że wszystko skończone, pochyliła się nad zwłokami synowej i długi gorący pocałunek złożyła na czole anioła.
Spij spokojnie męczennico święta — spij najdroższe dziecię moje... spoczywaj w Bogu ofiaro nieszczęśliwa i odnajdź w mogile spokój i szczęście, z jakich cię w życiu odarli nikczemni nędznicy! Tu ich... przy trupie twoim potępiam i przeklinam... tu ich przy trupie twoim... na straszny sąd Boży zapozywam!...
Potem się wyprostowała dumnie, odwróciła się do Gastona, który klęczał