Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No279 part9.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Joanno, zaklinam cię, nie wspominaj mi o mojej żonie!
— Dla czego? Przeciwnie, pragnę ciągle mówić o niej, bo ona ma prawo uważać się za zdradzoną, bo ona ma prawo przeklinać mnie, bo za wszystko dobre jakie mi wyświadczyła, odpłaciłam się jej nikczemnie. Chciałabym paść przed nią na kolana i oblewając jej nogi mojemi łzami, błagać o przebaczenie.
Ona mnie przeklina, nieprawda? ona uważa mnie za podłą? Cóż ci mówiła o mnie? Powiedz mi mój Gastonie, ja chcę wiedzieć wszystko koniecznie.
— Blanka ani nie wymówiła twojego imienia, mruknął Gaston.
— Niepodobna.
— Przysięgam ci że to prawda!
— Niepodobna mi uwierzyć, ażeby Blanka po tem co zaszło wczoraj, nie mówiła wcale o mnie.
— Niestety! biedna Blanka, nie może w tej chwili mówić o nikiem.
— Czy chora? krzyknęła, zrozpaczona niby Joanna.
— Tak... bardzo chora.
— W niebezpieczeństwie może?
— Nie... niema niebezpieczeństwa, a prawdopodobnie i niebędzie...
Joanna biła się w piersi z rozpaczą.