Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No273 part9.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ale że go nie kocha wcale i że byłaby bardzo z nim nieszczęśliwą.
— Nic więcej?
— Że ja nie ustępowałem, że chciałem koniecznie zwalczyć jej zapatrywania, dodała, że jeżeli obecność jej w naszym domu znudziła się nas, pragnęłaby, aby jej pozwolić wstąpić do klasztoru.
— Do klasztoru! — krzyknęła Blanka. — A to co znowu, wielki Boże!... a to zkąd znowu podobna myśl przyszła jej do głowy?... Biedne dziecko!... Do klasztoru! Chciałaby obciąć prześliczne włosy, chciałaby przepiękną swoję twarzyczkę ukryć pod welonem zakonnic?... O! mój drogi, gdybym ja to była słyszała, byłabym się rozpłakała na pewno! Czy ją uspokoiłeś, czy ją pocieszyłeś przynajmniej?
— Przyrzekłem jej uroczyście, że nie będzie już mowy o panu Enjalbert, zapewniłem, że nie przeszkadza tutaj nikomu, że ani ty ani ja nie pragniemy wcale się z nią rozłączyć, że zostawiamy jej zupełną swobodę wybrania sobie męża, podług własnego upodobania.
— To bardzo pięknie zrobiłeś, ale co zamyślasz dalej?...
— Nic a nic zgoła...