Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No273 part6.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

czaju angielskiego, kończono zawsze śniadanie.
Blanka zaledwie dotknęła ustami filiżanki i zaraz się podniosła, a za jej przykładem poszli inni współbiesiadnicy.
— Zabieram wam Gastona — odezwała się z uśmiechem do matki i do Joasi, bo mamy o wielkim sekrecie do pomówienia!... Ale bądźcie zupełnie spokojne, nie jestem wcale egoistką i przyprowadzę go tu za chwilę.
Młoda kobieta wzięła pod rękę męża, zaniepokojonego trochę tem niezwykłem postępowaniem, wesoła jej jednak minka uspokoiła go znpełnie.
Otworzyła szklane drzwi od ogrodu i pociągnęła margrabiego na taras.
— No o cóż idzie kochanko, — zapytał głosem jak tylko mógł najspokojniejszym, — o cóż idzie, cóż to za jakiś sekret o którym wspomniałaś?...
— Wiesz przecie o nim dobrze.
— Daję ci słowo że nic nie wiem...
— Jakto!... a małżeństwo Joasi!... czyż tego nie liczysz za nic?...
— Przeciwnie, obchodzi mnie ono bardzo, tylko w tej chwili nie myślałem wcale o niem...
— Jednakże rozmawiałeś z nią dziś rano...
— Tak, — odpowiedział Gaston,