Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No273 part12.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

baczyłby mi tego nigdy, nie zapomniał by mi nigdy niesprawiedliwego podejrzenia — pomyślała sobie a głosem złamanym wprawdzie ale z uśmiechem na ustach, odezwała się głośno:
— Nie, nie mój drogi... zaćmiło mi się w oczach, nogi zadrżały podemną i zdawało mi się, że jakaś ręka żelazna ściska mnie za serce. Ostatnia chwila konania, musi być podobną do tej mojej chwilowej męczarni... Ale już minęło wszystko...
— Czy tylko istotnie minęło?
— Czuję się najzupełniej zdrową.
— Czy chcesz abym zawołał Joasi?
— Nie, nie, nie wołaj jej, nie wołaj nikogo, proszę cię o to...
—.Nie potrzeba ci nic?...
— Przynieś mi szklankę wody.
— Dobrze, ale usiądź, bo, jesteś śmiertelnie blada...
— Usiądę i poczekam na ciebie tam... pod drzewem.
— A czy dojdziesz tam sama?...
— Naturalnie... Uważasz mnie za słabszą aniżeli jestem... Nie bój się... Zobaczysz...