skoczył był na pomoc i nie pochwycił w objęcia.
Joanna zdawała się bez życia.
Niepodobna prawie opisać naszym czytelnikom wrażenia jakiego doznał Gaston, w chwili gdy zatrzymał w swoich objęciach zemdloną Joasię.
— Co robić? — zapytywał się siebie i tracił zupełnie głowę — co robić i jak ją do przytomności powrócić?...
Musimy przyznać na jego pochwałę, że w pierwszej chwili miał zamiar chwalebny, że chciał zanieść ten drogi ciężar do domu, opowiedzieć Blance o wszystkiem co zaszło i powierzyć ją jej staraniom.
Ale człowiek jest zwykle największym dla siebie wrogiem. Rzadko kiedy w trudnych okolicznościach postępuje rozsądnie i zawsze prawie ulega złemu instynktowi.
Gaston dał nowy dowód tej prawdzie, nie poszedł za pierwszem dobrem natchnieniem.