Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No272 part4.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Na Boga — wyszeptała w najwyższem pomieszaniu — na Boga nie staraj się o to wcale...
— Muszę, muszę dojść tej przyczyny — odpowiedział Gaston. — Przywiązanie moje do ciebie, nakazuje mi wniknąć w głąb twej duszy i całą mocą zwalczyć te dziwne szaleństwo jakie cię opanowało.
— Gastonie, mój przyjacielu — odezwała się dziewczyna głosem złamanym — widzisz, że mi już sił nie starcza — ulituj się nademną.
— Nie byłoby wcale litością pozostawienie cię samej sobie! Nie trzeba abyś ukrywała myśli swoje przedemną. — Ta gwałtowna niechęć do małżeństwa, musi mieć przyczynę, której się już domyślam...
Joasia wyrwała swoję rękę z ręki margrabiego i zasłoniła twarz, ażeby ukryć przed zwróconem na siebie spojrzeniem nagłe swoje rumieńce.
Gaston mówił dalej:
— Tak, domyślam się przyczyny tej ślepej nienawiści, jaką powzięłaś względem wszystkich ludzi. To miłość! Ty kochasz Joasiu, ty kochasz!
Piersi młodej dziewczyny falowały szybko, słychać było oddech przyspieszony.
— Zaufaj mi kochanko, — mówił