Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No272 part10.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Najprzód poruszyła się wolniutko, jakby wstrząśnięta całem ciałem.
Potem usta wyszeptały złamanym głosem słowa jakieś niezrozumiałe, bez związku. Nareszcie zadrżała, otworzyła oczy i zobaczyła pochylonego nad sobą Gastona.
Przesunęła ręką po czole, jak gdyby chciała zebrać myśli i zasłoniła twarz zawstydzona, jakby chciała uniknąć wzroku margrabi.
— O! Boże... Boże!... więc ja wypowiedziałam! — jęknęła.
— Żałujesz tego droga Joasiu? — pytał czule Gaston.
— Żałuję... bardzo żałuję, bo powinna byłam umrzeć raczej aniżeli wydać swój sekret.
— O tej tajemnicy nikt się nie dowie!... czy mi nie ufasz drogie dziecko?
— Ufam ci więcej jak samej sobie. Ty taki dobry, szlachetny! — któżby ci mógł nie zaufać?... Ja się tylko wzgardy twojej obawiam... bo wtedy wszystko by dla mnie było stracone.
— Wzgardy?... co ty mówisz kochane dziecko! — wykrzyknął margrabia. — Czy mnie masz za ślepego!... za głupca! — Czyż nie jesteś czystą jak anioł!.. czyż nie walczyłaś całą siłą przeciwko miłości, która mimo twej woli owładnęła twoje serce? — Czyż nie