Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No271 part5.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jeżeli kogo kocha, to z pewnością tylko jego... Bo kogóż kochać by mogła?...
Margrabia nareszcie zbliżył się do młodej dziewczyny.
Joasia podniosła oczy.
Spostrzegłszy przed sobą przybranego ojca, wydała się trochę ździwioną i wzruszoną — drgnęła i zarumieniła się widocznie.
— Jakto, już jesteś w ogrodzie>... — odezwał się Gaston — bodaj, że nigdy dotąd nie wychodziłaś z domu tak wcześnie kochana Joasiu...
— Nie wychodziłam nigdy, kochany panie... — odpowiedziała sierota — ale dziś poranek taki prześliczny, że przyszła mi ochota przejść się trochę po świeżem powietrzu.
— I rwać astry... — dodał z uśmiechem Gaston.
Joasia zarumieniła się znowu.
Pewne zakłopotanie odbiło się na jej twarzyczce i upuściła na pół oskubany kwiatek.
Gaston mówił dalej:
— Bynajmniej nie przypadek sprowadził mnie tu moję dziecię, nie bez celu bynajmniej mącę ci spokój i przerywam marzenia...
— O!... — szepnęła młoda dziewczyna.