Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No271 part12.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

słuchaj mnie... bo teraz na mnie kolej mówić o tych rzeczach ważnych.
— Słucham z całą uwagą Joasiu.
— Od kilku już dni... — mówiła dziewczyna — przeczuwałam tę rozmowę i przygotowałam się na nią. — Ogarniają mnie obawa i wzruszenie, gdy pomyślę o prośbie, jaką mam do ciebie... Ta prośba da wam, prawo posądzić mnie może o niewdzięczność, ale Bóg, co czyta w głębi mojego serca, wie, że jest ono przepełnione zawsze wdzięcznością...
— Joasiu... Joasiu... — wykrzyknął Gaston — przestraszasz mnie doprawdy — do czego ty to prowadzisz?
— Chcę coś zaproponować ze swej strony. Istnieją domy przytułkowe, w których za niewielkiem nawet wkupnem, młoda, biedną dziewczyna, może znaleźć, pomieszczenie i żyć w klasztornem prawie odosobnieniu...
— No, więc cóż? — zapytał margrabia z sercem ściśnionem.
— Więc — ciągnęła sierota z coraz większą stanowczością, której zaprzeczał głos drżący i wzruszony — uczyń, uczyń to, błagam, aby jeden z podobnych domów otworzył się dla mnie, aby przyjął mnie na całe życie.