Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No263 part9.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dzali się na przedłużenie sytuacyi, która ich jednak zdawała się żenować oboje.
Nie mówili do siebie ani słowa.
Oczy zwrócone na piasek, po którym postępowali, nie zamieniły ani jednego spojrzenia.
Blanka o ile tylko mogła starała się jak najlżej dotykać ręki Gastona, Gaston nie śmiał przyciągnąć jej ku sobie.
Była to rzecz bardzo istotnie zabawna, widzieć tego dumnego pięknego młodzieńca, onieśmielonego do tego stopnia, iż nie był zdolnym przemówić jednego słowa wobec dziecka, które wyratował z narażeniem własnego życia, które tak długo trzymał w objęciach nad rozwartą przepaścią, w którą o mało nie pogrążyli się oboje.
Pan de Jessains nie mówił nic, tylko głową potrząsał, tylko uśmiechał się do siebie znacząco.
Doszli nareszcie do domu.
— Moje kochane dziecko — odezwał się wtedy baron serdecznie — my od wczoraj byliśmy waszemi gośćmi, — bądźże ty naszym choćby chwilę — i wstąpże na odpoczynek do nas.
Gaston nie dał się prosić oto dwa razy — przestąpił próg Białego domku z silnie bijącem sercem i wszedł do