Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No263 part8.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Jessanis — to nic albo bardzo niewiele, sądzę jednakże, że dobrze zrobisz jak posiedzisz pięć minut.
— Mam siadać?... A to po co?
— Ażeby noga wypoczęła.
— Nie czuję najmniejszego bólu, mogę iść daleko dalej aniżeli do naszego domku.
— Oprzej się przynajmniej na moim ramieniu.
— Co też to ojczulek mówi! — wykrzyknęła Blanka z prześlicznym gestem. Fatygować cię kiedy nie potrzebuję pomocy!... nie, nigdy przenigdy nie zgodzę się na to.
— No to! — ciągnął śmiejąc się stary — skoro odrzucasz ramię ojca, ofiaruję ci młodsze i silniejsze...
Panie Gastonie — dodał, zwracając się do towarzyszą — proszę cię, podaj rękę temu kochanemu dzieciakowi.
Gaston poskoczył.
Blanka w milczeniu, ze spuszczonemi oczyma, oparła swoją drobną rączkę na drżącem trochę ramieniu młodzieńca.
— A teraz, — mówił wesoło pan de Jessains, idźcie naprzód, ja będę zamykał pochód... — to obowiązek starego gwardzisty!
Blanka i Gaston ruszyli tak wolno, że można by pomyśleć, iż oboje zga-