Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No261 part3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

słaby statek rzucony na pastwę wiatru zakręcił się jak bąk i zaczął skakać jak dzika koza po grzbietach przepaści, w którą lada chwila miał się pogrążyć.
Gaston nie uważając na to nowe niebezpieczeństwo, na które sam dobrowolnie się narażał, stanął przy maszcie, oparł się silnie ażeby nie wpaść i zaczął się rozglądać do okoła.
W pierwszej chwili deszcz i piana pędzone wiatrem zalały mu twarz i oczy, tak że nie mógł nic zgoła widzieć.
Ale wkrótce spostrzegł tuż prawie małe czółno, na którem znajdowały się dwie osoby, narażone na śmierć prawie pewną, bo marna łupina jeszcze mniej niż szalupa Gastona mogła się oprzeć wzburzonemu żywiołowi.
— Nie wiesz kto są ci nieszczęśliwi? — zapytał Josona...
Chłopak przyłożył ręce do oczu a przyjrzawszy się dokładnie powiedział:
— Tak, tak, to oni.
— Co za oni? rybacy?...
— O! nie, wcale nie rybacy — rybacy lepiej by sobie radzili. Czółno zielone z białem... to czółno z Białego domku a na nim stary pan i panienka... Wpadli nieszczęsni w pułapkę, z