Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No261 part12.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dzo potrzebny dla odzyskania sił wyczerpanych...
Dopłynął do niego z trudnością, bo ciężar jaki dźwigał, paraliżował każde poruszenie, a ocalenie podczas takiej burzy, było przedsięwzięciem nadludzkiem.
Młody człowiek wiemy o tem, słynął za najlepszego pływaka, a potrzeba jednak było nadzwyczajnej zręczności aby nie utonął.
Dopłynął nakoniec do czółna, i w chwili gdy chwytał ręką za jeden z jego boków, głos jakiś głuchy, jakby wychodzący z głębi otchłani, odezwał się tuż po za nim w te słowa:
— Córko droga, jedyna moja... Blanko moja ukochana... zaczekaj na mnie dziecino... ja idę połączyć się z tobą... ja cię przeżyć nie chcę i nie mogę... idę, idę do ciebie... poczekaj chwilkę.
Gaston odwrócił się żywo i spostrzegł po przez obłok ze mgły, straszną głowę osłabionego starca.
Z wielkim wysiłkiem trzymał się on jeszcze na wodzie, ale już, już miał utonąć.
Oślepiony miotającemi się do okoła bałwanami, nieszczęśliwy ojciec nie spostrzegł wcale Gastona.
Sekunda jeszcze, a wszystko będzie dlań skończone.