Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No260 part5.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

niem, Gaston niezmordowanym był w pogoni.
Nagle kiedy się zbierał wystrzelić po raz ostatni, bo już naboje wyczerpał do szczętu, silne wstrząśnienie poruszyło nimi całym a ręce zadrżały tak mocno, że śrót rozleciał się w przestrzeni nie dosięgnąwszy żadnej ofiary.
— Cóż to znaczy u licha? — mruknął Gaston, — czyśmy zawadzili o co płynącego?
— Nie proszę pana — odpowiedział Joson — nie zawadziliśmy o nic wcale, ale stało się coś szczególnego doprawdy!... Niechaj pan tam oto spojrzy w tamtą stronę! Niema najmniejszego wiatru, a jednakże morze się pieni jak podczas największej burzy!... Nie widziałem jeszcze nigdy nic podobnego.
Joson mówił prawdę zupełną.
Powietrze było spokojne, morze w stronie wybrzeża dosyć już oddalonego, było również jak w chwili odjazdu, zupełnie ciche i gładkie.
Ku środkowi przeciwnie, nadlatywały z szybkością rozbieganych rumaków wielkie bałwany, które miotały szalupą jak pływającym korkiem albo skorupą orzecha.
Bałwany te zaczynały już nawet po-