Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No260 part12.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

łagodniej — widzę chłopcze, że ci bardzo chodzi o życie!
— Z pewnością że tak... — odpowiedział Joson — pragnę jak najdłużej służyć panu za majtka, ale wcale nie pragnę pożartym być przez morskie potwory... — Ma pan nadzieję, że się ocalimy panie Gastonie?
— Może się ocalimy, może nie... ale nic nam nie przeszkadza mieć nadzieję... Wiosłuj ciągle mój drogi... wiosłuj z całej siły, a kiedy się poczujesz zmęczonym, powiedz a ja cię zastąpię....
— Aj!... — szepnął Joson półgłosem, — żebyśmy tylko wiatr mieli!...
— Właśnie się zrywa! — odpowiedział Gaston.
W chwili gdy zamieniali te kilka słów ze sobą, niebo zmieniło wygląd zupełnie.
Przed chwilą słońce świeciło jasno i zaledwie gdzieś tam w stronie Afryki, można było dostrzedz ciemny pasek po za spienionemi bałwanami, teraz pasek ów zaczął się rozszerzać, ciemnieć i zalewać całą przestrzeń w sposób zdumiewający prawie.
Bałwany w ciemościach wyglądały jak w ogniu.
Szalupa zdawała się płynąć po lawie wulkanu.