Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No257 part11.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jak trup, ale nie zabierał się do wyjścia.
— Czyś nie zrozumiał?... — powtórzył młody człowiek.
— Zrozumiałem doskonale... — wybełkotał zapytany.
— No więc czegoż jeszcze stoisz?
— Bo pan margrabia dał mi rozkaz za bardzo niebezpieczny.
— Dla czego?
— Ten oto łajdak, z pewnością nie był tu sam... Musi tam być w ogrodzie cała banda jego spólników....Gotowi mnie zamordować... ażeby na mnie pomścić śmierć swojego towarzysza...
— Ma to znaczyć, że się boisz?
Przyznaje się, panie margrabio, ja mam obowiązek doglądania koni a nie udawania odważnego.
Młody człowiek wzruszył ramionami.
— No to pozostań — a niech Baptysta idzie za ciebie.
Lokaj tak samo zamanifestował swoję niechęć.
— Ah! panie margrabio — mówił — przecież ja wcale nie jestem odważniejszym od Piotra.
Młody człowiek zmarszczył brwi, usta mu zadrżały.
Powstrzymał się jednakże.