Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No256 part4.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kropniejszego nad trupa szlachetnego stworzenia.
Trucizna gwałtowna, paląca, powykręcała mu żyły, pościągała członki.
Pysk był pełen piany i szeroko otwarty, zęby spiczaste i język wywieszony, czarny prawie.
Oczy krwią nabiegłe i wysadzone, a konwulsyjne drgania jeszcze poruszały masą już martwą.
Dziecko, pomimo całej odwagi, nie mogło znieść tego widoku.
Odwróciło się i zakryło oczy rękami.
— Ojcze, chodźmy ztąd, — szepnęła, — bo ja się strasznie boję.
— Masz racyę, — odezwał się Pictoupain, — widok wcale nie wesoły. Szkaradne bydle, tyle czasu potrzebowało ażeby odwalić kitę. Jak mi się drugi raz trafi robota z okazami tego rodzaju, podwoję dozę pigułki. Ale basta, droga otwarta, dalej więc kumie naprzód...
Dwaj nędznicy i dziecko, opuścili martwego psa i poszli dróżką, aby się dostać bliżej do pawilonu.
Ogród Folie-Normand, jak to czytelnicy już wiedzą, był ogromnie rozległy, a wielkie rozłożyste drzewa zamieniły go w park prawdziwy. W niejednem miejscu mur znikał zupeł-