Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No255 part11.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

stanął w pozycyi obronnej, gotowy na wszelki wypadek.
Pabielacz przyłożył twarz do otworu i głosem jak mógł najcichszym ale wyraźnym zawołał:
— Joasiu gdzie ty jesteś?... co ci się stało!...
Nie otrzymał żadnej odpowiedzi.
Wtedy obawa jego i niepokój nie miały granic.
— Ja muszę się dowiedzieć co się z nią stało, muszę koniecznie!...
— Łatwo powiedzieć, — mruknął Pictoupain, — ale wykonać niełatwo.
— Przesadzę mur.
— Jakim sposobem?
— Ty mi posłużysz za drabinę... z twoich ramion dosięgnę szczytu i skoczę do ogrodu.
— A żelazne kolce to nie?...
— Nie będę zważał.
— Pokaleczysz się!...
— Mniejsza o to...
— Możesz się zabić...
— I to być może... ale przynajmniej sprobuję ocalić małą.
— Jednakże... — zaczął Pictoupain znowu...
— Dosyć tego!... milcz i pomagaj... Wymówił te ostatnie słowa głosem tak nakazującym, że Pictoupain znający fizyczną siłę kamrata, nie chciał się