Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No254 part11.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ażeby lekarstwo poskutkowało. Jeszcze żyją, ale o wpół do dwunastej pożegnają świat na zawsze... My pójdziemy dopiero o dwunastej, więc je zastaniemy już martwemi.
— Przeczekamy tutaj tę godzinę?
— Nie, ruszamy zaraz... Potrzeba wcześniej trochę stanąć ma miejscu... potrzeba się dobrze rozpatrzeć i przedsięwziąć środki ostrożności...
— Jak chcesz... — odpowiedział pobielacz.
— Latarkę masz?...
— Jest.
— A nóż?..
— W kieszeni...
— A kule?...
— Są tu w tym worku... O! ja nie zapomnę o niczem!... — No mała, wyprowadzamy się — dalej moja córko, i tylko ruszaj się prędzej trochę.
Dziecko podniosło się w milczeniu.
Pobielacz wziął w lewą rękę małą krytą latarkę pomalowaną na czarno.
Na plecy zarzucił długi worek płócienny wypchany różnemi rzeczami.
Otworzył drzwi chaty a zgasiwszy świecę, wyszedł naprzód... mała dziewczynka z Pictoupain udali się za nim.
Wszystko troje skierowali się zaraz na lewo i w pośród głębokiej ciemno-