Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No253 part8.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wał nad sobą i przybierał właściwą swoję postać.
Wyglądał też na bandytę gotowego na wszelką zbrodnię.
Wypuścił z ust ostatni kłęb dymu i fajka zagasła.
Wysypał popiół i zaczął szukać po kieszeniach — pokazało się, że były zupełnie puste.
— Nie ma już tytoniu! — mruknął z przekleństwem nie mam szczęścia! Czy jest aby choć trochę wódki?
Mówiąc to wstał bez pomocy kul, bo nogi zwolnione z pasów jakie je przez cały dzień krępowały, były zupełnie zdrowe lubo trochę za cienkie, i skierował się do jednego z kątów chaty, gdzie na desce przybitej do ściany stała flaszka i blaszany kubek.
Flaszka była do połowy napełniona tym płynem żółtawym, który szynkarze z okolic Paryża zwykle wódką nazywają.
Pobielacz usiadł znowu zadowolony przy stole i miał właśnie nalewać pierwszy kubek, gdy nagle zadrżał, posłyszawszy szelest jakiś.
Zaczął się przysłuchiwać.
Ktoś słabo ale bardzo wyraźnie stukał do drzwi chaty.
Po małym przestanku stukanie stało się natarczywszem.