Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No253 part12.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

glądał na słabowitego a tak wątłego, że uważano go za niezdolnego do pracy.
W istocie jednak, pod tą nędzną powłoką kapryśna natura ukryła nerwy i muskuły żelazne.
Pictoupain ciągnął wcale dobre korzyści ze swojej powierzchowności nieobiecującej.
Wykierowł się na podróżującego żebraka, okrywał łachmanami, wdział starą torbę na plecy i przebiegał wolnym krokiem wsie i przedmieścia Paryża.
Zatrzymywał się przed wszystkiemi drzwiami, zdejmował z pokorą pomiętoszony kapelusz i szeptał niewyraźnie jakieś słowa bez żadnego sensu, przeplatając je wyrazami łacińskiemi.
Dobrzy ludzie brali tę siekaninę za jakąś oracyę bardzo pobożną. Łacina wywierała wielkie wrażenie.
— Pictoupain, to wcale nie głupi człowiek — mówili do siebie poczciwcy — co najmniej umie tyle co i proboszcz.
— I obfite jałmużny, w postaci kawałków chleba, jarzyn i owoców zapełniały torbę żebraczą.
Dosyć często nazajutrz po odwiedzinach ubogiego, spełniono jakąś śmiałą kradzież w domu litościwego chłopka, ale nigdy a nigdy nie przyszło