Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No249 part6.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

to się na nic nie przyda. Ja czytam w twojej myśli jak w księdze otwartej.
— Prawdą jest tylko to, że nie pojmuję — zkąd takie niesłychane dobrodziejstwa dla zupełnie nieznajomego.
— Zapominasz, że tym nieznajomym jest mój wybawca.
— Przeciwnie, pamiętam o tem, że za to wybawienie, chciałeś mi pan w łeb palnąć przed godziną.
— Oderżnąłeś mnie w złej godzinie, byłem akurat źle w tej chwili usposobiony a osłabienie będące skutkiem dławienia jakie przechodziłem, zrujnowało do reszty mój system nerwowy. Ale faktem jest żeś mi się podobał odrazu. Nie ukrywałem zresztą wcale, że jestem oryginałem, ekscentrykiem, jak powiadają sąsiedzi nasi z za kanału. Tem tłomaczy się wszystko.
— Prawda.
— No a teraz dalsze moje pytania. Wiele pan masz lat?
— Dwadzieścia dwa a może i trzy nawet..
— Jakto, nie masz pan pewności w tym względzie?
— Niestety, nie, łaskawy, panie.
— Nie widziałeś więc nigdy swojej metryki?