Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No249 part2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Błagam pana — mówił — pozbądź się raz tego opłakanego przyzwyczajenia, tego dopatrywania we wszystkiem niepodobieństwa. Wiem doskonale, że to co się teraz dzieje pomiędzy nami, nie jest wcale zwyczajnem, ale wiem jeszcze lepiej, że nie jest niepodobnem... Naczytałeś się pan klasyków i nabiłeś sobie nimi głowę. Balzaka z jego bohaterami masz ciągle na myśli, przypominasz sobie Jakóba Collina powstrzymującego Lucyana Rubempre’a od samobójstwa i ukazującego mu, dla namówienia go do życia, egzystencyę podobną do tej, jaką ja panu obiecuję — jednem słowem, wyobrażasz sobie, że skoro ofiaruję ci złoto, to podam zaraz moje warunki i przywiążę cię do siebie w celach wyeksploatowania w jakiemś ciemnem przedsiębiorstwie. Uspokój że się mój dobry panie, zapomnij do dyabła o romansach a spojrzyj spokojnem okiem w rzeczywistość. — Nie ma nic wspólnego pomiędzy Carlosem Herrera i twoim pokornym sługą... Nie jestem wcale uciekinierem z galer, okropnym wodzem „dziesięciu tysięcy,” jestem sobie dajmy na to wielkim oryginałem, który postanowił sobie, nagrodzić ci niesprawiedliwość losu... Nie znasz mnie, ale i ją nie znam cię także...