Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No249 part11.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Więc pocóż jedziem na rogatkę?.
— Po to tylko aby ekwipaż przemienić. Ta stara buda dokuczyła mi piekielnie... Mieszkam na samym końcu Paryża a ta kulawa szkąpa nie zalazłaby tam nawet za dwie godziny.
Na stacyi pod łukiem tryumfalnym, zawsze, a zwłaszcza rano, jest pełno powozów do najęcia.
Andrzej Bontems i Maksym, wybrali fiakr zaprzężony w dzielnego konia i polecili zawieźć się na ulicę — Amendier-Popincourt.
W czasie całej długiej drogi, od Pól Elizejskich do kanału św. Marcina, rozmowa pomiędzy dwu przyjaciołmi nie ustawała ani na chwilę; żaden jednak ani jednem słowem nie wspomniał o wypadkach dziennych i o wzajemnym ich stosunku.
Andrzej Bontems rozprawiał o wszystkiem: o polityce, o nowych książkach, o modnych piosnkach, o aktorach, o lekkich buduarowych księżniczkach; a jeżeli dowodzenia jego nie zdradzały umysłu wyjątkowo otwartego, to w żadnym razie nie można mu było zaprzeczyć gruntownego sądu i niezwykłej znajomości współczesnego życia paryzkiego, ze wszystkiemi jego szczegółami.