Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No249 part10.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z twojej strony!... — przerwał ex-wisielec. — Bierz-że, powiadam ci, a przedewszystkiem nie oszczędzaj. Ekonomia to rzecz co się nazywa głupia, wierz mi, bom ja człowiek doświadczony.
Maksym spełnił żądanie i z gorączkowem drżeniem schował banknoty do kieszeni surduta.
Nie znaczy to, aby nasz młody blondyn, był tak rozmiłowany w pieniądzach, w biletach jednak jakie posiadł, widział urzeczywistnienie dawnych złotych marzeń swoich, dawnych snów rozkosznych, dawnych pragnień jakie się w dwudziestoletniej głowie roiły.
Kiedy oddawał się tym rozkoszom, pan Andrzej Bontems (tak już teraz nazywać będziemy ex-wisielca) zadwonił na garsona, zażądał cygar i wydobył z kieszeni kamizelki kilka sztuk złota na zaspokojenie rachunku.
— No, palnijmy sobie jeszcze po szklance wina, zawołał naraz na Maksyma — i marsz.
Nowi przyjaciele wyszedłszy z restauracyi, siedli do starego fiakra, oczekującego przy bramie.
— Na rogatkę l’Etoil — zawołał pan Andrzej na woźnicę.
— Jakto?... mieszkasz pan na brzegu Pól Elizejskich? — zapytał Maksym.