Przejdź do zawartości

Strona:Lalki by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1874 No9 part3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kształcony lecz prosty, jak go Bóg stworzył. Kunsztowne wychowanie nie zabiło w nim człowieka.
— Wiesz Lolu, szepnęła Herma, to wcale osobliwszy egzemplarz, któryśmy winni Cioci Nieczujskiej... Jak go znajdujesz?
— Zajmującym! odpowiedziała Lola.
— Ekscentryczny! dodał Hrabia — ale osobliwy...
Korzystając z oddalenia się Cioci i z chwilowego usunięcia się Hermy, która odeszła po chustkę zapomnianą, hrabia naostatek odważył się zagaić najważniejszą dla siebie rozmowę urzędową.
— Chciałbym pomówić o przedmiocie przez stryja mi poleconym, odezwał się nieśmiało.
— Słucham — sucho odparła Lola.
— Stryj przysyła mnie z proźbą, abyś pani raczyła naznaczyć termin dla mnie tak upragniony.
— Upragniony! podchwyciła Lola, ale po cóż ten dodatek? Ja zdałam się na hrabiego...
— Hrabia odsyła mnie po wyrok do pani — przerwał hrabia uroczyście, prosi jednak równie jak ja o przyśpieszenie...
Lola nieznacznie ruszyła ramionami.
— Czybyś pan nie znajdował, rzekła, iż wspólnemi siłami należy nam termin ten o ile można odroczyć.
— Ja tego nie znajduję, odparł grzecznie się uśmiechając kawaler, lecz wola pani będzie dla mnie rozkazem.
— Ale ja nie mam woli, jak hrabia widzisz, odezwała się Lola, gdybym ją miała ręczę hrabiemu, termin musiałby być usunięty bardzo daleko... Na te słowa nie znalazł odpowiedzi Roman: dobył chusteczka batystową woniejącą zapachem cuir de russie i otarł nią spocone czoło... a potem westchnął.
Westchnienie wydobyło z ust Loli smutny uśmiech.
— Jakąż odpowiedź mam zawieźć stryjowi?
Lola namyślała się smutna.
— Wiesz hrabia co, powiedz mu raz jeszcze, jestem posłuszną, będę posłuszną, i zastosuję się do jego woli...
— Zdaje mi się, że hrabia życzyłby sobie najdalej za dni...
Chciał dopowiedzieć, gdy Baronówna usłyszawszy dni krzyknęła. Herma wbiegła na ten głos i rozmowa w stanowczej chwili najfatalniej została przerwaną.
— Cóż to za doskonałe masz pan perfumy! wtrąciła Herma.
— Nie używam innych nad prawdziwe angielskie, rzekł czując się w swoim żywiole Roman. Inne wszystkie są nieudolnem ich naśladowaniem. Siano naprzykład, cuir de russie, inne wonie trudne do pochwycenia a obrzydle imitowane i fałszowane, nie są do użycia jeśli nie pochodzą z za cieśniny.
Lola z politowaniem spojrzała na tryumfującego Romana, który z widoczną miłością ten przedmiot traktował, potem wzrok jej jakby dla porównania pobiegł się zatrzymać na garbarzu, który własnie z Ciocią do pokoju powracał. Herma w tej chwili przypomniawszy sobie profesyą gościa i nazwę perfum, którym ten dzień był poświęcony, o mało nie parsknęła śmiechem, bo jej na myśl przyszło, że ze skórami mieli do czynienia i że w tem była jakaś fatalność. Musiała aż wybiedz aby się powstrzymywanym śmiechem nie udusić.
Nieczujska znać bliżej rozpytywała synowca i cicha jej z nim rozmowa, pełna była wykrzyków podziwienia, które się jej z pełnego wyrywały serca. Nie umiała się nigdy powstrzymać od manifestacyi tego co czuła. Z twarzy znać było jednak, że to o czem się dowiadywała, dziś musiało ją bawić, pocieszać i zdumiewać. Tak czas upłynął aż do obiadu, kamerdyner otworzył drzwi — skinęła gospodyni na Hrabiego,