Przejdź do zawartości

Strona:Lalki by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1874 No9 part1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Przemysłowiec widocznie ze swego stanowiska zapatrywał się na prowincyą, mało go kto zrozumiał. Hrabia chcąc być grzecznym, upewnił go, że kraj i obywatelstwo bardzo bogate. Uśmiechnął się pan Nieczujski.
— Nie przeczę, rzekł, i mam nadzieję, że się tu zamożność podniesie, gdy wszelkie siły uśpione i bezczynne spotrzebowane zostaną.
— Nasze poznańskie — dodał — mniej malownicze, dla pejzażysty i turysty nie tyle dostarcza ciekawych widoków, ale niemcy nauczyli nas zagospodarować je lepiej.
Ponieważ w tym przedmiocie gospodarstwa nikt nie był mocny, zmilczano. Trudno jakoś przychodziło dobrać innego przedmiotu do ogólniejszej rozmowy. Hrabia Roman czując się zaniedbanym, i znajdując iż aż nadto już bawiono tego przemysłowca, wszczął umiejętnie rzecz o ogrodach i kwiatach. Tu niespodziewał się stykać z niemiłym owym prostakiem... Mając wiele erudycyi rozwinął swe poglądy na piękne ogrodnictwo i zacytował mnóstwo rzadkich roślin, któremi cieplarnie Pruhowa słynęły.
Nieczujski słuchał z uwagą. W chwili gdy się tego najmniej spodziewano, aby się do rozmowy wtrącił, rzekł po prostu:
— U nas też ogrodnictwo na wysokim stopniu i ja mam tę słabość, że piękne kwiaty lubię bardzo. Niemal wszystkie te osobliwości o których hrabia wspomina, mam w trejbhauzach i oranżeryi... sprowadzam coś co roku... Nic wdzięczniejszego nad pielęgnowanie roślin.
Zuchwalstwo z jakiem garbarz wspomniał o swoich trejbhauzach i cieplarni, niesłychanie wszystkieh zdziwiło. Musiało się to odmalować na twarzach, gdyż Nieczujski dodał śmiejąc się.